Corn dogs nie są u nas popularne. Niektórzy zapewne nigdy o nich nie słyszeli. Są za to super popularne w Stanach Zjednoczonych. Można je kupić na ulicznym straganie, w restauracji a nawet w markecie na dziale z mrożonkami. Nie trzeba jednak odwiedzać innego kontynentu, by spróbować jak smakują. Można je śmiało zrobićCzas na kolejną odsłonę cyklu Święta w Stanach. Dziś, jeszcze całkiem na świeżo, opowiem Wam trochę o świętach Bożego Narodzenia w USA. Mam nadzieję, że temat przypadnie Wam do gustu! * Mimo, że w Stanach mieszkam już jakiś czas, to jeszcze nie miałam okazji spędzić tu Gwiazdki. Dwa lata temu po raz pierwszy pojechaliśmy razem z Brianem do Polski właśnie w grudniu. Rok temu z powodu moich kłopotów wizowych również spędziliśmy zimę w moim rodzinnym kraju. Od momentu otrzymania mojej wizy wiadomo więc było, że tegoroczne święta spędzimy z pewnością w USA. Raz, że oczekując na zieloną kartę nie mogłam opuścić Stanów (później okazało się, że dokumenty otrzymałam dokładnie w przeddzień Wigilii). A dwa, że rodzinka amerykańska też chciała nacieszyć się nami podczas tego pięknego świątecznego okresu 😉 Mimo, że wiedziałam doskonale, jaki jest plan, to muszę Wam przyznać, że wcale się nie cieszyłam na te pierwsze święta w Stanach! Choć bardzo lubię tu mieszkać i nie marzy mi się powrót do kraju, to święta poza Polską wydawały mi się bardzo smutną perspektywą! Wynikało to zapewne z faktu, że wszystkie święta Bożego Narodzenia spędzałam zawsze w tym samym miejscu, w otoczeniu tych samych osób i cudownej magicznej atmosfery. Wiedziałam, że w Stanach, to już “nie będzie to samo”. Owszem święta w Stanach wyglądają nieco inaczej, ale muszę powiedzieć, że są całkiem fajne! Otoczenie kochanych ludzi tu na miejscu, okazja przeżycia czegoś nowego i możliwość “zjedzenia” Wigilii online z rodzinką w Polsce sprawiły, że moje pierwsze amerykańskie święta spędziłam cudownie. Dekoracje w sklepach Jeśli chodzi o choinki w marketach i dekoracje świąteczne w każdym możliwym miejscu, to zaczyna się to podobnie jak w Polsce bardzo wcześnie. Generalnie powinno się czekać do Święta Dziękczynienia (ostatni czwartek listopada), ale wiadomo, że handel rządzi się swoimi prawami i pierwsze ozdoby świąteczne były w sklepach jeszcze przed Halloween. Ale to właśnie pod koniec listopada w sklepach zaczyna się prawdziwy przedświąteczny szał 🙂 Muszę Wam powiedzieć, że kocham dekoracje świąteczne i najchętniej nie wychodziłabym z tych sklepów 😉 Kupno kolejnego reniferka cieszy mnie bardziej niż nowa sukienka! Niestety ponieważ mieszkamy w mieszkaniu a nie w pięciosypialniowym domu, musiałam nieco studzić swoje zapędy dekoratorskie 😉 Generalnie ozdób świątecznych jest od wyboru do koloru, a sklepy podobnie jak w Polsce prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie klientów. Podobało mi się też to, że praktycznie w każdym sklepie tuż obok niezliczonych alejek z dekoracjami na Boże Narodzenie, była też sekcja z ozdobami na żydowską Hanukkah, która przypada przecież w tym samym czasie. Jeszcze taka ciekawostka. W wielu miejscach, np. w centrach handlowych siedzi sobie św. Mikołaj i fotograf robi zdjęcia. Niby nic nadzwyczajnego, bo w Polsce widziałam też coś takiego w galeriach. Jednak bardzo zaskoczył mnie fakt, że z niektórymi Mikołajami trzeba umawiać się naprawdę duuużo wcześniej. W jednej z atlanckich galerii (dodam, że chyba najdroższej) umawiać na mikołajowe zdjęcia trzeba się już w lipcu/sierpniu, inaczej nie ma co marzyć o zdjęciu ze świętym 😀 Żeby nie było, że ściemniam zajrzyjcie tutaj. Dekorowanie domu W Stanach dom na święta dekoruje się dużo szybciej. O ile w Polsce niektórzy ubierają choinki dopiero kilka dni przed wigilią (a słyszałam, że niektórzy nawet w dzień Wigilii), tak tutaj kompletne dekoracje świąteczne w domach można spotkać już pod koniec listopada. Choinka jest ubierana prawie miesiąc przed świętami, ale i rozbierana… natychmiast po. Nikt nie czeka do Trzech Króli czy żadnej innej daty, tylko zaraz po świętach dekoracje znikają. Gdy wróciliśmy z wakacji w Nowy Rok byliśmy jedynymi osobami na korytarzu, u których nad drzwiach wisiał świąteczny wieniec! Wszyscy już dawno rozprawili się z po-świątecznymi porządkami 😉 Bardzo popularne są świątecznie ozdobione kominki z wiszącymi skarpetami – wygląda to jak typowy obrazek z amerykańskiej książeczki dla dzieci. Oprócz oczywistych dekoracji w środku dekoruje się także domy na zewnątrz. Czasem jadąc w nocy samochodem można poczuć się jak na planie Kevina samego w domu 😉 Oczywiście im bogatsze osiedle (choć to nie reguła), tym piękniejsze dekoracje świąteczne, tony światełek i mnóstwo roboty włożonej w dekorowanie domu. Oprócz niezliczonej ilości światełek popularne są także takie dmuchane postaci. Nieraz są to postacie św. Mikołaja, reniferów czy bałwanków, a czasem postacie z kreskówek. O ile, jednego czy dwa dmuchane stwory jestem w stanie zupełnie zrozumieć, to o tyle zachodzę głowę, co chcą przekazać ludzie, których takich dmuchanych postaci ustawiają sobie kilkanaście, bez żadnego motywu przewodniego, w większości nawet niekoniecznie nawiązującego do zimy czy świąt. Najzabawniejsze, że te stworki są często nadmuchiwane tylko na noc, a w dzień jest z nich spuszczane powietrze i leżą sobie jak takie flaki na trawniku. Ogródek przed domem wygląda wtedy jak pole zużytych prezerwatyw 😀 * Moim faworytem dekoracji świątecznych był sąsiad naszej przyjaciółki. Facet zdobił swoją chatę tak, że nie mogliśmy nie zatrzymać się po drodze i zbierając szczęki z podłogi przez 3 minuty kontemplowaliśmy ten widok! Namiot cyrkowy to nic w porównaniu z tym domem^^ Światełka były w każdym możliwym miejscu i w każdym możliwym kolorze, dmuchanych postaci było co najmniej 30 i to porozstawianych bez żadnego ładu i składu, a wszystko razem migało i zmieniało kolory. Łuna światła była widoczna z daleka! Jak mawia moja Babcia, o gustach się nie dyskutuje, więc nie chcę oceniać wartości estetycznej takiej dekoracji, ale zastanawiam się, jaki to wygenerowało rachunek za prąd? 🙂 Wysyłanie kartek W Polsce pokolenie moich rodziców kultywowało tradycję wysyłania kartek świątecznych, ale osoby młodsze często nie kontynuowały tego zwyczaju, wysyłając zamiast tego smsy czy życzenia na Facebooku. Przyznam szczerze, że ja również nie przywiązywałam do tego wagi i byłam zaskoczona, że tutaj wciąż ta tradycja jest w pełnym rozkwicie. Częściej niż ze zwykłymi można spotkać się z spersonalizowanymi kartkami świątecznymi, zrobionymi ze zdjęcia rodziny. Bardzo mi się taki pomysł spodobał i również zamówiłam personalizowane kartki świąteczne z naszym świątecznym zdjęciem. W końcu to były oficjalnie nasze pierwsze małżeńskie święta 🙂 Otrzymane kartki rozwiesza się przed świętami w widocznym miejscu – na tablicy magnetycznej czy specjalnym “drzewku”. Było mi miło widząc kartkę od nas u teściów czy przyjaciół 🙂 Tradycje i zwyczaje Jeśli chodzi o zwyczaje i tradycje świąteczne to Polska bije Stany na głowę. Tutaj nie ma wspólnego pieczenia pierników, dzielenia się opłatkiem, nie ma 12 potraw ani miejsca dla bezdomnego wędrowca przy wigilijnym stole. Być może uznacie, że jestem trochę staroświecka, ale ja bardzo lubię te zwyczaje i uważam, że mają w sobie wiele uroku. Nie zaobserwowałam tutaj ani nic podobnego, ani innego co wzbudziłoby moje zaciekawienie. Gdy jeszcze mieszkałam z moją host rodziną, spodobał mi się natomiast elf występujący w roli pomocnika świętego Mikołaja i obserwujący dzieci przez cały grudzień. Elf co noc zmieniał swoje położenie (szukanie elfa było pierwszą czynnością rano), czasami zostawiał jakieś miłe liściki dla dzieci lub coś słodkiego. Świętowanie Po pierwsze – w Stanach świętuje się krócej. Główne świętowanie z uroczystym obiadem przypada na 25 grudnia, czyli na sam dzień Bożego Narodzenia, a nie na Wigilię jak u nas. Niektórzy dodatkowo świętują w Wigilię, dla innych to po prostu wieczór przed świętami. Natomiast 26 grudnia to już zupełnie normalny dzień roboczy – jak mawia mój teść – dzień na zwrot wszystkich nieudanych prezentów 😉 Swoją drogą, prezenty najczęściej rozpakowuje się w Boże Narodzenie od rana. Po drugie – święta nie kręcą się wokół jedzenia 😉 Przygotowuje się duuuużo mniej jedzenia i duuuużo mniej siedzi się przy stole. Owszem, jest świąteczny obiad, po obiedzie jakieś ciasto, ale to by było na tyle. Jak pokazałam amerykańskiej rodzince zdjęcia polskiej wigilii to byli w szoku. “Gdzie Wy to wszystko ZAMAWIACIE?”- zapytali 🙂 Jeśli chodzi o jedzenie świąteczne w Stanach, to mnie bardzo przypominało ono to, serwowane na Święto Dziękczynienia (czytaj tutaj), czyli obowiązkowo indyk lub/i szynka, do tego jakaś zapiekanka, warzywa plus coś innego w zależności od upodobań rodziny. Często sporo rzeczy jest zamawianych z restauracji/supermarketu. Po trzecie, co zapewne jest powiązane z punktem pierwszym i drugim, dużo mniej czasu spędza się na przygotowaniu świąt, a więcej czasu z rodziną. Ponieważ nikt nie ma na głowie przygotowania ogromnej ilości potraw, dom udekorowany jest dużo wcześniej – przedświąteczny czas spędza się zupełnie inaczej. Wspólne układanie puzzli, kino, spacer z rodziną oraz rodzinne gry. Przyznam, że to akurat mi się bardzo podoba! Nasze święta’16 To były nasze pierwsze święta w Stanach, pierwsze jako małżeństwo a trzecie razem. Nie było zupełnie “po amerykańsku”, bo nutka polska też się pojawiła. Nasze świętowanie podzieliliśmy na trzy etapy. Pierwsza była “wigilia online” z polską rodzinką, o godzinie 11 naszego czasu, czyli w porze naszego śniadania 😉 Przygotowałam na nią barszcz i zamówiłam uszka. Są to dania, które z wigilijnego stołu zarówno ja jak i mój mąż lubimy najbardziej. Był nawet opłatek (ponieważ to nie tradycja tutaj, zamówiłam go online w Polskim sklepie wraz z uszkami) i wspólne świąteczne selfie! Następna część odbyła się tego samego dnia w domu teściów, w tym wypadku ojca mojego męża i jego żony. Najpierw pojechaliśmy z nimi do ich kościoła baptystycznego, w którym ja osobiście nie byłam nigdy wcześniej. Muszę Wam powiedzieć, że byłam pod wrażeniem. Oprawa całej mszy była świetna i bardzo uroczysta. Śpiewał chór i soliści, a świąteczne pieśni w ich wykonaniu były naprawdę genialne. Podobała mi też opcja rozdania wszystkim świeczek, zgaszenia światła i wspólnego zaśpiewania Cichej Nocy – stworzyło to niesamowity nastrój. Po kościele u teściów zebrało się 15 osób i spędziliśmy super czas grając wspólnie w różne gry. Wieczorem (koło 19) podano obiadokolacja wigilijna. Zaserwowano między innymi indyka, szynkę, zapiekankę cukiniową, nadziewane jajka i jakieś sałatki. Kolacja była w formie bufetu szwedzkiego. Wzięłam ze sobą barszcz i uszka i potrawa ta wywołała furorę. Jeszcze następnego dnia pisali, że “zupa z buraków” była najlepsza 😉 Ostatnia cześć, a zarazem ta która jest tutaj najmocniej kultywowana, to świąteczny obiad w domu matki mojego męża. Tym razem pojechaliśmy tam już o godzinie 14 i do stołu zasiedliśmy koło 15. Na stole królował indyk z nadzieniem, puree ze słodkich ziemniaków i zapiekanka z brokułami i ryżem. Dla nas świętowania było już zdecydowanie wystarczająco, bo prosto z obiadu pojechaliśmy na lotnisko 😉 * Podsumowując, mimo, że obawiałam się nieco tych świąt, to spędziłam je w bardzo miły sposób. Oprócz oczywistego – czyli braku możliwości przytulenia najbliższych, brakowało mi nieco wspólnego pieczenia i polskich wypieków. Podobało mi się za to, że tutaj ludzie mają więcej luzu i nie przywiązują takiej wagi do gotowania ogromnej ilości jedzenia i nie spędzają całych świąt przy stole. Generalnie to obojętnie na którym kontynencie ale uwielbiam Święta <3 Pierwszy Bank Stanów Zjednoczonych (ang. First Bank of the United States) – pierwszy bank centralny Stanów Zjednoczonych z siedzibą w Filadelfii w stanie Pensylwania, powołany 25 lutego 1791 roku przez Kongres na okres dwudziestu lat. Jego kompetencje sięgały trzech dziedzin polityki federalnej państwa, polityki fiskalnej i polityki
Zgodnie z powszechną opinią, gdziekolwiek wyjedziemy za granicę, zawsze znajdziemy tam Polaków. A gdziekolwiek są Polacy – nawet w najdalszych zakątkach świata – tam obchodzą polską wigilię Bożego Narodzenia. Nawet jeśli nie mówią już po polsku. Ryba po grecku zamiast karpia Według danych MSZ poza granicami naszego kraju mieszka 18 milionów Polaków. Najwięcej – ok. 12 mln – to mieszkańcy obu Ameryk. W Chicago, drugim największym polskim mieście, gdzie polski można usłyszeć na każdym rogu, święta według rodzimej tradycji to oczywistość. Jednak także poza największymi skupiskami Polaków w Stanach Zjednoczonych nie jest trudno znaleźć ludzi obchodzących święta po polsku. – Najpierw mamy barszcz, mamy też rybę po grecku, pierogi z kapustą, kładziemy również siano pod obrus. Oczywiście jest też opłatek – wylicza na wpół po polsku, na wpół po angielsku 26-letni David z Vienny w północnej Wirginii. David, syn Polki i Amerykanina, urodził się w Stanach. I choć w domu mówi się po angielsku, wigilia nie różni się od tej obchodzonej w polskich rodzinach. Prawie. – Kompromisową tradycją w naszej rodzinie jest to, że jeden prezent dostajemy w wigilię, drugi już w poranek Bożego Narodzenia – dodaje. Podobnie spędza się wigilię w domu Justina, studenta z Virginia Beach na południu stanu. – W wigilię przełamujemy się opłatkiem – mówi Justin. I choć jedynym jego polskim przodkiem jest jego dziadek, to na stole wigilijnym również w jego rodzinie są polskie dania: – Uwielbiam polskie jedzenie w wigilię: pierogies, „gwombki" i to takie ciasto z makiem – wymienia. Wigilia w dżungli na zimno Polskie tradycje świąteczne żywe są także w Ameryce Południowej – i to nawet w tak niespodziewanych miejscach jak porośnięta dżunglą (selvą) prowincja Misiones na północy Argentyny. Tam, w założonej w latach 30. przez polskich emigrantów kolonii Wanda (nazwanej tak na cześć „Wandy, co nie chciała Niemca" lub córki marszałka Piłsudskiego – są różne teorie), do dziś mieszkają Polacy. – Staramy się zachowywać tę kulturę – mówi czystą polszczyzną Rosita Jejer, emerytowana nauczycielka, której rodzice przyjechali do Argentyny prawie 80 lat temu. W wigilijny wieczór Polacy z Wandy gromadzą się razem i łamią się opłatkiem. Pozostałe elementy wigilii już są bardziej przystosowane do klimatu. – Tu jest teraz straszny upał, 38 stopni, więc wigilię jemy na zimno: są sałatki, robimy coś z ziemniaków, a skoro to Argentyna, to musi być też asado (tradycyjne spotkanie przy argentyńskim grillu) – opowiada pani Rosita – na koniec jest jednak zawsze polski piernik, który wszyscy tutaj robią – dodaje. W każdym domu stoi choinka, rozdaje się też prezenty. Jednak zamiast pasterki, chodzi się tu na mszę o 20. Polski ksiądz przyjedzie tu w tym roku dopiero 29 grudnia. Polska msza jest wtedy wielkim świętem, śpiewane są polskie kolędy. – Jak zaczynamy śpiewać te kolędy, to aż duch się wznosi. Znam je wszystkie. Uwielbiam też „Mazowsze". Sami zresztą mamy tu zespół tańca, który też występuje na święta – mówi Rosita. Choć z Wysp Brytyjskich do Polski jest dużo bliżej niż z Argentyny, to zdecydowana większość Polaków w Irlandii zostaje w święta na zielonej wyspie. Mimo to Polacy Boże Narodzenie obchodzą zwykle według rodzimej tradycji będącej w kontraście z tradycją irlandzką. Dobry burger po pracy. I obiad z wołowiny Wigilia w Irlandii nic nie znaczy. To normalny dzień pracy, niektórzy tylko spotykają się w pubach z przyjaciółmi czy rodzinami, je się zwykle jakiegoś dobrego hamburgera – mówi o. Cezary Binkiewicz, dominikanin służący w polskiej parafii w Dublinie. Msza pasterska jest oblegana jak zwykle. – W święta do naszego kościoła przychodzi jakieś 3 tysiące osób, nawet mimo tego, że środki transportu wtedy nie funkcjonują. Ludzie spoza centrum miasta organizują się razem, żeby jakoś tu dojechać – opowiada zakonnik. On sam, choć w klasztorze w wigilię królują hamburgery, spotyka się wtedy z przyjaciółmi na polskiej wieczerzy. Okazuje się że „polskie" święta można obchodzić nawet w krajach muzułmańskich, takich jak Turcja. Są tu ludzie z mieszanych małżeństw, studenci – mówi mieszkająca w Ankarze Iwona. – Podczas świątecznego spotkania było jakieś czterdzieści rodzin – dodaje. W Turcji Boże Narodzenie nie jest rzecz jasna szeroko obchodzone, lecz święci mikołajowie, choinki i inne symbole nawet tutaj ozdabiają ulice największych miast. Zamiast Bożego Narodzenia, zwiastują jednak Nowy Rok, który jest tam hucznie obchodzony. Mimo to – i mimo kulturowych różnic – w wielu polsko-tureckich rodzinach święta, i to na polski sposób. – Polki, które tu mieszkają, opowiadają, że na święta u nich jest tak jak w Polsce, z choinką, pierogami, kapustą i opłatkiem w wigilię. Oczywiście trudno zdobyć jest wieprzowinę, ale zastępuje się ją wołowiną – mówi Iwona. Msze święte – w tym również pasterka – odprawiane są po angielsku w kaplicy przy nuncjaturze apostolskiej. Pasterka na antypodach Zupełnie inaczej – przypada bowiem na środek lata – wygląda Boże Narodzenie w Australii. Choć święto to jest obchodzone (zwykle w zlaicyzowanej formie), to dla Australijczyków jest głównie zwiastunem początku letnich wakacji. Jednak nawet w takich warunkach możliwe jest obchodzenie Bożego Narodzenia po polsku. – U nas święta obchodzimy tradycyjnie – mówi Przemysław Płuciennik, analityk w firmie logistycznej w Melbourne, który prowadzi polonijnego bloga – Polonia jest tu na tyle duża, że nie ma kłopotu z przygotowaniem polskiej wigilii. Problem jest tylko z karpiem, którego nikt w Australii nie jada. Mamy więc wigilię z opłatkiem i wigilijnymi daniami, a potem idziemy na pasterkę do polskiego kościoła – opowiada. Dodaje jednak, że choć jego dzieciom wychowanym na antypodach podobały się zimne i śnieżne święta w Polsce, to ciepły klimat w grudniu ma swoje plusy – jak choćby możliwość pójścia na plażę albo wycieczkę campingową. – Australia to jedna wielka mieszanka kultur, więc każdy tutaj szanuje odmienne sposoby. Generalnie jednak gdziekolwiek są Polacy w Australii, tam spędzają święta po polsku – mówi Płuciennik. I jak się okazuje, nie dotyczy to wyłącznie Polaków w Australii.
Już od przyjazdu wiele osób tutaj dopytywało się o polskie tradycje związane ze Świętami Bożego Narodzenia. Amerykanie ciekawi są jak u nas obchodzi się tę okazję, jakie polskie potrawy towarzyszą Gwiazdce i jakie tradycje kojarzą mi się z grudniem. Zgodnie z prawdą i rzeczywistością zawsze staram się opisać chociaż kilka naszych zwyczajów, mimo że jest ich niezliczenie wiele, i tak tłumaczę: że opłatek, post wigilijny, czekanie na pierwszą gwiazdkę, Mikołajki, 12 potraw wigilijnych (to wywołuje chyba największe zdziwienie!), pusty talerz przy stole, że siano pod obrusem i tak dalej, i tak dalej. Większość naszych tradycji jednak nijak ma się do tych amerykański, które postaram się tu trochę opisać. O ile w Polsce Wigilia jest chyba "głównym" punktem Świąt, o tyle w Stanach największe obchody są w pierwszy dzień Świąt. Opisze jak przebiegało wszystko u nas w tym i prawdopodobnie kolejnym poście, zaznaczam jednak że na pewno w każdym domu jest trochę inaczej. Wiele osób obchodzi Wigilię/Święta z marginesem +/- 10 dni, bo nie każdy przecież może sobie zawsze pozwolić na wolne w pracy lub po ludzku się nie rozdwoi i podchodzi się tu do tego z wielkim luzem. Niektóre rodziny obchodzą też pół-Święta - 24 czerwca rodzina spotyka się na wielkim grillu lub coś w ten deseń. My pierwszą Wigilię zrobiliśmy z naszymi sąsiadami, o których już kilka razy pisałam. W weekend przedświąteczny pojechaliśmy nad jezioro do domku letniskowego (który de facto jest dużym domem nad jeziorem) i oglądaliśmy grę futbolową naszej drużyny - futboliści chyba nigdy nie mają wolnego, nieważne czy Nowy Rok czy Gwiazdka. Na szczęście wygraliśmy. Nie ma w USA wiele potraw które można uznać za typowo świąteczne, nawet nie każdy robi pierniczki - popularne są różne rodzaje ciasteczek świątecznych, zwykle kupowanych zamrożonych, tak żeby prościej było - hop do piekarnika a potem dekorować lukrem z puszki. My też upiekłyśmy ciasteczka (z proszku a nie mrożone - level up) z Taylor (naszą sąsiadką) i udekorowałyśmy prawdziwym lukrem (co prawda z mleka zamiast wody i z różnymi sztucznymi barwnikami). Te ciasteczka nazywają się sugar cookies. Bardzo popularny jest też drugi typ słodyczy które upiekłyśmy - peanut butter kisses, których nie jestem fanką. Są to takie dosyć suche ciastka o smaku masła orzechowego z czekoladkami które nazywają się kisses. Po środku peanut butter kisses a z boków sugar cookies. Świetnie się przy tym bawiłyśmy, podczas gdy męska część towarzystwa kibicowała The Vikings. Graliśmy też w różne gry, a Taylor i Abby nawet poszły na łyżwy na jezioro (gdy na dworze jest -25 stopni Celsjusza nie ma się co martwić o grubość lodu). Po lewej Taylor i jej Babcia, która przyjechała z Dziadkiem z Kanady na Święta. Ja spędziłam czas z młodszym bratem Taylor - Spencerem, grając w kości (z miejsca pozdrawiam Babcię Ewę, to jednak jest fajna gra). Wieczoem wymieniliśmy się prezentami - dostałam koszulkę z Taylor Swift, skarpety (ten typ nazywa się cabin socks) i maseczkę do twarzy. Wieczorem zrobiłyśmy małe SPA, a potem w czwórkę obejrzeliśmy "The Office", nasz ulubiony serial. Rano wyjechaliśmy i po 2,5 godzinach drogi dojechaliśmy do Savage. Prawie od razu poszliśmy do kościoła. Moja rodzina z wyznania jest Metodystami i nie do końca wiem czym różni się to od kościoła katolickiego, ale msza jest zdecydowanie mniej oficjalna. W kościele spotkaliśmy się z braćmi Abby i jej małą bratanicą. O 17 pojechaliśmy na Wigilię do domu spokojnej starości, w którym wynajmują mieszkanie rodzice mojej host mamy. Nie było stołu wigilijnego ani uroczystych talerzy, ani nawet żadnych uroczystości. Cała rodzina na Wigilii Był stół z przystawkami i papierowymi talerzami, a jako że całość odbyła się w pokoju kinowym jedliśmy w ogromnych fotelach, które ustawiliśmy w mniej więcej dogodne dla nas pozycje. Było nas na amerykańskie standardy "mało" - 20 osób. Bardzo mi się podobało, mimo wszystko nic nie zastąpi barszczu z uszkami i pierogów ruskich. Nasz stół wigilijny Pod sam wieczór przyszedł czas na kolejne prezenty, tym razem od rodziny Angie - Kirka, Pauli, Dana'y i Bryce'a - którzy zostali z nami na noc. Co roku dzieci (w tym ja) dostają od nich spodnie od piżamy, moje bardzo lubię. Dostałam też naszyjnik, bluzę i piękny, ciepły kardigan, z których się bardzo cieszę. Potem zaczęliśmy oglądać jakiś film i zostawiliśmy ciasteczka na kominku dla Mikołaja. Bryce, Dana, Ja i Abby w naszych prezentowych ubraniach :) Jeżeli chodzi o więcej tradycji typowo amerykańskich, prezenty otrzymuje się przeważnie w pierwszy dzień Świąt, zarówno te od Mikołaja w skarpetach jak i te od rodziny spod choinki. Zapachem świąt jest peppermint (czyli pasta do zębów, lub jak kto woli mięta) zamiast naszych pomarańczy z goździkami. Amerykanie skupiają się na spędzeniu czasu z rodziną, a nie tygodnia w kuchni, jest dużo luzu co do formy obchodzenia Świąt.- Nazwa prawdopodobnie jest skrótem od zwrotu „ All Hallows’ Eve”, czyli Wigilia Wszystkich Świętych - Halloween jest drugim po Bożym Narodzeniu najbardziej dochodowym świętem w Stanach Zjednoczonych - Istnieje schorzenie objawiające się lękiem przed Halloween- nazywa się Samfianofobia - Najpopularniejszym smakołykiem dawanym Zwyczaje bożonarodzeniowe w Polsce są bardzo ważne. Tradycje świąteczne i wigilijne są przekazywane i pielęgnowane z pokolenia na pokolenie. Jedne z najbardziej popularnych to z całą pewnością łamanie się opłatkiem, 12 wigilijnych potraw czy zostawianie wolnego miejsca przy stole dla zagubionego wędrowca. Istnieje jednak wiele innych, mniej znanych zwyczajów bożonarodzeniowych w różnych zakątkach świata. Jak w takim przypadku wyglądają święta na północnej części mapy świata, a dokładnie w Stanach Zjednoczonych? Czyli jak Amerykanie obchodzą święta Bożego Narodzenia, a precyzyjniej – “Holidays” (ale tą tematykę zostawimy na inny post :))!!Świąteczna gorączka!!Pierwszą oznaką tego, że święta zbliżają się wielkimi krokami są centra handlowe i supermarkety. Alejki sklepowe ze świątecznymi świecidełkami, ozdobami i sweterkami w małe, słodkie renifery pojawiają się już następnego dnia po przypadającym na czwarty czwartek listopada – Święcie Dziękczynienia. Amerykanie wpadają wtedy w istny szał świątecznych zakupów. W tym przypadku nie liczy się ich sytuacja materialna, czy ilość zakupionych w ubiegłych latach sweterków w mikołaje, które zalegają na samym dnie szafy. Wszędzie pojawiają się natarczywe reklamy banków, które w tym okresie kuszą prostymi hasłami: „Zrób niepowtarzalny prezent swojej ukochanej babci, która zasługuje tylko na to, co najlepsze”. Trudno jest przejść obojętnie obok takiego sloganu;))) Cały proces wymyślania, zakupu, zdobywania pieniędzy na prezenty, a nawet ich dekorowanie, jest w Stanach Zjednoczonych niezwykle ważne i praktykowane. Tu zdecydowanie liczy się ilość otrzymanych prezentów pod choinką opakowanych w błyszczący, gładki, czerwony papier, niż życzenia od bliskich składane przy suto zastawionym stole. Boże Narodzenie to też bardzo ważny czas w amerykańskiej gospodarce, kiedy odnotowywane są ogromne zyski w skali całego roku!!Przygotowania świąteczne!!Jednym z najbardziej spektakularnych elementów amerykańskiego obchodzenia świąt są przygotowania i ciekawe, wysyłanie kartek świątecznych w USA jest nadal mocno zakorzenioną tradycją – nawet wśród młodszych pokoleń. U nas coraz częściej składa się życzenia telefonicznie, SMSowo czy też przez Facebooka, a w USA kartki z życzeniami (nawet z własnymi zdjęciami) wysyła się nie tylko do najbliższej rodziny i przyjaciół, ale także lekarzy, współpracowników, czy też nauczycielom oraz kolegom i koleżankom w szkole. Ciekawe czy nasi uczestnicy na programie High School USA wtopili się w tym roku w tą sympatyczną tradycję świąteczną?Amerykanie mają także obsesję na punkcie przystrajania swoich domów, ganków i ogrodzeń kolorowymi lampkami, osiołkami, reniferami, mikołajami, bałwankami, sztucznym śniegiem na sztucznym trawniku..… Komercyjna twarz Ameryki obecna jest we wszystkich domach i ogrodach. Niekiedy w mniejszych miejscowościach organizowany jest co roku konkurs na najładniej przystrojony dom. Mieszkańcy prześcigają się ze sobą pomysłami i puszczają wodze fantazji, nie martwiąc się o konsekwencje finansowe, czy posądzenie o kicz ze strony sąsiadów… my widzieliśmy nawet świąteczny roller coaster na trawniku przed teksańską rodzinną willą!Postać Świętego Mikołaja – ho ho ho!!Jednym z najważniejszych symboli współczesnych świąt jest bez wątpienia postać Św. Mikołaja. W XIX wieku Clarke Moore opublikował swój poemat pt. „Wizyta Świętego Mikołaja” i to prawdopodobnie wtedy po raz pierwszy sylwetka Świętego Mikołaja została ukazana w sposób zupełnie odmienny od europejskiego, czyli wysokiego miłego staruszka w długiej purpurowej sutannie, biskupią mitrą na głowie i pastorałem w ręce. W powstaniu sympatycznego, starszego grubaska w czerwonym kostiumie, mieszkającego na biegunie północnym wraz ze swoją żoną i armią elfów, swój wkład miał przede wszystkim amerykański rysownik Thomas Nast, który pod koniec XIX wieku zilustrował poemat Moore’a!!Coca-Cola zawsze i wszędzie!!W latach 20-tych wielu Amerykanów postrzegało Coca-Colę jako napój zarezerwowany tylko w porze letniej. Olbrzymi koncern – Coca-Cola, postanowiła zmienić ten pogląd i rozpoczęła kampanię, która miała na celu przypomnieć swoim konsumentom, że produkt produkowany w oparciu o sekretną recepturę, to świetny wybór na każdą porę roku, nawet zimę. Kampania rozpoczęła się w 1922 roku, a towarzyszyło jej hasło: „Thirst knows no season” . Jej kontynuacją była kampania, która na stałe powiązała napój z najważniejszym symbolem zimy, czyli Świętym Mikołajem. Od tego czasu reklamy Coca-Coli przedstawiały Mikołaja rozdającego zabawki, przystającego na chwilę, by przeczytać list i wypić Coca- Colę!!Choinka!!W Stanach Zjednoczonych drzewko bożonarodzeniowe kupuje się tuż po Święcie Dziękczynienia (z tego powodu najczęściej sztuczne :)). Choinkę ozdabia się kolorowymi bobkami i złotymi włosami anielskimi na początku grudnia, a pozbywa się równie szybko, ponieważ zazwyczaj już 26 grudnia. Bardzo ważnym momentem w całym tym przedświątecznym okresie jest publiczna odsłona udekorowanej choinki. W 1856 roku prezydent Franklin Pierce po raz pierwszy oficjalnie zapalił świeczki na drzewku w Białym Domu. Do dnia dzisiejszego zapalenie lampek przez urzędującego prezydenta rozpoczyna sezon Bożego Narodzenia w USA!!Tradycja, a komercjalizacja!!Jedną z konsekwencji komercjalizacji zachodniego świata są też zagraniczne wycieczki na okres świąteczny. Obecnie coraz więcej Amerykanów decyduje się na wypoczynek w odległych zakątkach świata (czy też samych Stanów Zjednoczonych), bądź rejs po ciepłych krajach. Jest to forma oryginalnego spędzenia czasu wolnego, którego w ciągu roku nie ma zbyt wiele, a dla niektórych rodzin jest to po prostu ucieczka od świątecznego zgiełku!! Kto by np nie chciał spędzić świąt w świątecznie udekorowanym Disneylandzie?W Stanach Zjednoczonych kolacja Wigilijna nie ma tak wzniosłej symboliki jak w Europie. Większość Amerykanów po prostu udaje się wraz z najbliższymi na kolację do restauracji lub przygotowuje rodzinną kolację. Następnie część z nich (wręcz coraz mniej) kieruje później swoje kroki do kościoła, ale nie na Pasterkę o północy jak w Polsce, a trochę wcześniej na wspólne filmy, które dla Amerykanów stanowią równie ważny element bożonarodzeniowej tradycji jak światełka na domach czy dźwięki “All I want for Christmas is You!” Najbardziej klasycznymi z klasycznych filmów gwiazdkowych jest „It’s A Wonderful Life” Franka Capry, „Cud na 34. ulicy” (Miracle On 34th Street) z 1947 oraz “White Christmas” z 1954. Po 1980 roku powstało także wiele komedii, które do dzisiaj co roku znajdują się w świątecznym repertuarze, również u nas, i tworzą listę “nowych klasyków” “Kevin sam w domu”, „Grinch: Świąt nie będzie”, “The Holiday” czy “Elf”.Prezenty!!Następnego dnia, po Wigilii, wszyscy szukają prezentów pod choinką, które Św. Mikołaj zostawił im w nocy po tym jak przecisnął się przez komin (lub wskoczył przez okno). Dzieci, które wierzą w Mikołaja, często przygotowują dla niego drobne upominki czy też zostawiają mleko, ciastka i nawet marchewki dla zgłodniałych reniferów. Wszyscy obdarowani oczywiście cieszą się z otrzymnych darów, w szczególności jesli są to te wymarzone, o które prosili w swoich pięknie przygotowanych listach do Mikołaja. Ta tradycja zawitała w Polsce już dawno i cieszy się dużą popularnością, szczególnie, że znacznie ułatwia spełnianie świątecznych marzeń :).Merry Christmas czy … ?W Stanach Zjednoczonych coraz częściej zamiast tradycyjnego „Merry Christmas” używa się zwykłego „Happy Holiday Season”. Wynika to z różnorodności obecnych kultur i wyznawanych religii (czy też brak) na terenie USA. Nie ma to jednak znaczenia, czy jest się chrześcijaninem, mormonem czy ateistą – wszyscy, bez wyjątku, ulegają “Christmas Fever” – świątecznemu szaleństwu. Dziś święta nie mają jedynie wymiaru religijnego, dla większości jest to okazja do spotkań z rodziną i na programie Work and Travel USA nasi uczestnicy nie są w stanie przeżyć Swiąt Bożego Narodzenia w USA natomiast naszych Parktykantów i HighSchool’owców serdecznie zapraszamy do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami i opiniami na temat śwątecznej atmosfery i samych świąt! . 317 310 405 613 648 400 617 162